Operujący kwotą blisko 3 mld zł Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ma kłopoty z budżetem. Trwający od kilku lat problem jest jednak dość nietypowy. Fundusz ma za dużo pieniędzy. Ich skuteczne wydawanie będzie priorytetem dla nowego szefa instytucji.
Chociaż prezes NFOŚiGW oficjalnie nie podał przyczyn swojej decyzji o rezygnacji z zajmowanego stanowiska, to jego decyzja zbiegła się z publikacją kolejnego krytycznego raportu Najwyższej Izby Kontroli na temat działania instytucji.
Kontrolerzy NIK zarzucili kierowanemu przez dr. Jana Rączkę funduszowi zbyt wolne wydawanie pieniędzy przeznaczonych na wspieranie rozwoju odnawialnych źródeł energii, a także ich złe rozdysponowywanie.
Z ustaleń pokontrolnych wynika, że do połowy zeszłego roku NFOŚiGW zdołał wydać zaledwie 20 proc. z 2,8 mld zł, które otrzymał w latach 2008-2011. Zgromadzone na rachunkach funduszu środki pochodzą przede wszystkim z opłat zastępczych wpłacanych przez firmy energetyczne w ramach systemu kolorowych certyfikatów i powinny być przeznaczane na rozwój energetyki odnawialnej. Tymczasem kontrolerzy wykazali także, że nie wszystkie wydawane środki wpierały odnawialne źródła energii, zgodnie ze swoim przeznaczeniem.
NIK ustaliła, zresztą nie po raz pierwszy, że kryteria kwalifikacji „zielonych” projektów do wsparcia ze środków NFOŚiGW są zbyt ostre. Komisje konkursowe od lat odrzucają większość składanych aplikacji. To natomiast uniemożliwia wydawanie pieniędzy szybciej, niż przyrastają one na kontach funduszu.
Z tego względu poprawienie tej sytuacji będzie zapewne najważniejszym zadaniem stawianym nowemu zarządowi instytucji. Nie będzie to jednak zadanie proste, gdyż sytuacja instytucji staje się powoli podbramkowa. Część pieniędzy, pozyskiwana z rządowych umów handlu uprawnieniami do emisji CO2 w ramach protokołu z Kioto, musi bowiem zostać wydana do 2013 roku. W przeciwnym razie przepadnie.
Sytuacja NFOŚiGW zdyskredytowała ponadto tę instytucję jako potencjalnego dysponenta środków z handlu europejskimi uprawnieniami do emisji CO2 w ramach systemu ETS, o co obecnie toczą się w rządzie spory. Chociaż polskie elektrownie wkrótce będą kupować uprawnienia warte setki milionów złotych, a przynajmniej połowa z tych pieniędzy miałaby zostać przeznaczana na rozwój „zielonej” energetyki, to fundusz nie jest postrzegany jako instytucja, która będzie zdolna wydawać jeszcze większe strumienie napływającej gotówki.
W połowie sierpnia rada nadzorcza funduszu rozpisała konkurs na nowego szefa i dwóch wiceszefów instytucji. Doktor Jan Rączka poinformował, że zamierza pełnić swoją funkcję do końca tego roku.
Rączka został prezesem NFOŚiGW na początku 2008 r., kiedy ze stanowiskiem pożegnał się, po przegranych dla PiS wyborach, Kazimierz Kujda.
Redakcja reo.pl